Witam Was serdecznie po wrześniowej przerwie. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, załapałam lenia i to główny powód mojej niskiej aktywności w blogosferze. Nie mogłam się zebrać, żeby cokolwiek napisać, ale cały czas do Was zaglądałam i jestem na bieżąco.
Dziś chciałabym pokazać Wam opakowania po kosmetykach, które zużyłam w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy.
Z powyższych jedynie krem Clarena był przeciętniakiem. Cała reszta wróci ponownie na moją kosmetyczną półkę.
Maseczkę kupiłam w Biedronce. Jestem nią zachwycona, dawno po żadnej innej maseczce skóra nie była tak miękka i gładka.
Obydwa produkty pochodziły z Glossyboxa. Żel Pink Sugar miał piękny, długotrwały zapach.
O arganowej serii Joanny napisano już chyba wszystko. Dla mnie ok, ale koniecznie do stosowania w duecie. Sam szampon plątał włosy.
A na koniec mała niespodzianka. Efekty ostatniego farbowania włosów i nowy kolor.
Dużo produktów i odważny kolor włosów :)
OdpowiedzUsuńKolor w rzeczywistości jest ciemniejszy, bardziej stonowany.:)
Usuńzdziwiłam się, że Clarena się nie spisała :(
OdpowiedzUsuńgratuluję zużyć :)
OdpowiedzUsuńciekawy ten nowy kolor :)
Chętnie wypróbuję ta maseczkę, może i u mnie się sprawdzi:)
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych kosmetyków nie miałam, jednak miniaturki Clarena czekają na testy.
OdpowiedzUsuńWow, ciekawy kolorek! :) moje włosy bardzo nie lubię tej odżywki arganowej :(
OdpowiedzUsuńpłyn micelarny mam już którąś buteleczkę z kolei i bardzo sobie chwalę :) za to Joanna Argan Oil posiadam jedynie maskę, jednak już sama maska daje super efekt :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jakim cudem, ale u mnie micel z Biedronki w ogóle się nie sprawdził..
OdpowiedzUsuń