Zauważyłam, że ostatnio używam prawie wyłącznie polskich kosmetyków. Dziś będzie o jednym z tych, których używam niemal codziennie i po raz kolejny muszę przyznać, że kosmetyk nie musi być drogi i światowej marki, żeby był odpowiedni do skóry i spełniał swoje zadanie. Ziaja Sopot rozświetlenie pokładane w nim nadzieje spełnił bardzo dobrze i bez wątpienia mogę go zaliczyć do moich ulubieńców.
Na zdjęciach widzicie krem przeznaczony do cery suchej i normalnej, mimo że przeważnie stosuję kosmetyki do cery mieszanej. W tym przypadku jednak ryzyko opłaciło się, moja cera ostatnio znacznie mniej się błyszczy i przetłuszcza, a krem sprawdza się na niej znakomicie.
Krem dostajemy w klasycznym "ziajowym" słoiczku o pojemności 50 ml. Całość zapakowana dodatkowo w kartonik. Krem ma zwartą konsystencję, nie jest zbyt rzadki, dzięki czemu łatwo się go aplikuje, szybko się wchłania. Nie ciapie się, nie przelatuje przez palce. Jednocześnie jest lekki i nie obciąża skóry, na co zawsze zwracam uwagę przy wyborze kremów.
Nakładam krem zawsze rano, na umytą twarz. Ostatnio często było tak, że nie używałam żadnego podkładu, a buzia wyglądała świeżo, lekko i promiennie. Zdecydowanie lepiej przedstawiał się też kolor skóry. Jednak co najważniejsze, krem nie zapycha i nie powoduje przykrych niespodzianek. Same plusy.
Skoro same plusy nic tylko lecieć do sklepu i kupić :)
OdpowiedzUsuńchyba się skuszęę ;) bardzo lubię produkty ziaji:)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie ten krem ma za dużo chemii w swoim składzie :(
OdpowiedzUsuńskuszę się na pewno :)
OdpowiedzUsuńmoja mama go bardzo lubi :)
OdpowiedzUsuńJutro kupię sobie do cery mieszanej :)
OdpowiedzUsuńkremy ziaji zawsze kojarza mi sie z ciężką konsystencją... no i ciekawa jestem jaki jest ten efekt opalizujący:)
OdpowiedzUsuńObserwuje i zapraszam do mnie:)