piątek, 11 kwietnia 2014

Projekt denko #22

Chroniczny brak czasu nie pozwala mi ostatnio nawet na regularne zaglądanie na Wasze blogi, a co dopiero mówić o napisaniu jakiejkolwiek notki. Dziś postanowiłam się jednak zabrać za kolejną odsłonę projektu denko, w ramach którego pokaże Wam, jakie produkty zostały wykończone w lutym i marcu. Denko dwumiesięczne ponieważ w lutym była dosłownie garstka pustych opakowań, w związku z czym doszłam do wniosku, że nie ma sensu pokazywać dwóch czy trzech pustych opakowań. 



Timotei, Intensywna Odbudowa, odżywka do włosów suchych lub zniszczonych z olejkiem z awokado - co do tej odżywki mam mieszane uczucia. A wszystko przez to, że czasami po zmyciu i wysuszeniu włosów okazywało się, że .... odżywka jednak się nie zmyła i zalega na włosach, przez co automatycznie kwalifikują się do ponownego mycia. Pomijając te dziwne przypadki, w zwykłych okolicznościach sprawdzała się całkiem przyzwoicie - włosy dobrze się rozczesywały, były wygładzone i nie plątały się.

Dove, Hair Therapy, szampon do włosów cienkich, pozbawionych objętości - kolejny dowód na to, że przypadkowe zakupy często okazują się bardzo trafione. Szampon gęsty, przez co łatwy w aplikacji. Bardzo dobrze się pienił i rozprowadzał na włosach, a do całego zabiegu wystarczyła naprawdę mała ilość. Szampon nie obciążał włosów, był łatwy w spłukiwaniu. A do tego kupiłam go w Biedronce za niecałe 4 zł.

Barwa Ziołowa, Szampon Pokrzywowy, do włosów przetłuszczających się - kolejny dobry produkt za śmiesznie małe pieniądze. Kupiony w Tesco za niecałe 3 zł. Włosy mył bardzo dobrze, choć po umyciu wymagał odrobiny odżywki, ponieważ włosy były lekko "słomiane", szorstkie. Ale za to muszę przyznać, że włosy po myciu dłużej były świeże. Mankamentem jest w tym przypadku opakowanie. Rozumiem, że za 3 zł nie ma co wymagać cudów. I ja tych cudów nie oczekuję. Ale tak duży otwór w butelce, jak w tym przypadku, powoduje niestety, że wylewa się zbyt dużo szamponu, co wpływa niestety na jego wydajność.




Ziaja, Masło Kakaowe, spray przyspieszający opalanie - hmm, niewątpliwą zaletą tego produktu jest jego wydajność. Miałam go tak długo, aż w końcu okazało się, że minęła data ważności. A spray'u nadal było dobre pół opakowania. Co do działania, to nie mam porównania z innymi produktami tego typu, ale byłam zadowolona.

Perfecta, Pin - Up, Miss Marine, Tropikalne Wygładzenie, Perfumowany peeling do ciała i Perfumowany krem do ciała - o tych dwóch kosmetykach możecie poczytać tutaj

Avon, Skin so soft, olejek nawilżający - porażka. Tyle alkoholu w składzie dawno nie widziałam. Nie ma mowy o nawilżeniu, jest za to podrażniona skóra. 

Organique, Balsam do ciała z masłem shea, Żurawina - rewelacja. Cudowny zapach, który bardzo długo utrzymuje się na skórze i nawilżenie na bardzo wysokim poziomie. Muszę koniecznie wypróbować więcej produktów Organique. W tym przypadku jedyny minus to ograniczona dostępność kosmetyków.








Mariza, Oczyszczająca maseczka do twarzy z glinką zieloną i oczarem wirginijskim - ciężko mi cokolwiek powiedzieć na temat tej maseczki, ponieważ nie dałam rady zużyć jej do końca. Nie mogłam znieść zapachu. Niestety, tym razem zostałam pokonana przez aromaty. 

Be Beauty, Płyn micelarny - rewelacja, kolejne opakowanie, a ja nadal nie zrobiłam mu osobnej recenzji. Wstyd i hańba. 

Nivea, Matujący krem nawilżający na dzień - krem Nivea to przypadek kosmetyku, który początkowo zupełnie mnie do siebie nie przekonał, ale w chwili kiedy zrobiłam drugie podejście do używania, okazał się całkiem niezły. Tyle, że w moim przypadku drugie podejście to używanie kremu na noc. Szybko się wchłaniał, nie obciążał skóry, nie powodował wysypu.




Oriflame, Master Curl Mascara - początkowo nie mogłam się przekonać do szczoteczki. I tak naprawdę do końca się nie przekonałam. Choć efekt na rzęsach był w sumie niezły. A tusz trwały.

Ladycode by Bell, DD Cream - było tanio, a to zdecydowany plus. Ale było też bardzo mało wydajnie. Do tego stopnia, że mogę śmiało powiedzieć, że był to jeden z najszybciej zużytych kosmetyków w mojej karierze makijażowo - blogerskiej. Baaa, w całym życiu. 

Alterra, ochronna pomadka rumiankowa - stosowałam ją zgodnie z przeznaczeniem. Może następnym razem skuszę się na stosowanie pomadki do rzęs, skoro tak wiele z Was twierdzi, że sprawdza się w tym przypadku. 

Reszta wyrzutków to kosmetyki, które były już tak długo otwarte, że zwyczajnie strach było ich używać (błyszczyk Mariza, pomadki Esprit i Catrice) lub też jak w przypadku lakierów - zgęstniały i nie nadają się do niczego.




Avon , Far Away - zapach trwały, elegancki.

Oriflame , Sparkle in Paris - jedne z dłużej używanych perfum. Zapach niby ładny, ale coś mi w nim nie pasowało. Nie potrafię niestety wskazać co.

Miniaturka zapachu Roberto Cavalli - miniaturka, która trafiła do mnie w ramach Glossyboxa. Przyjemny zapach, ale nie kupiłabym go w normalnej cenie. Według mnie nie warto.



2 komentarze: