czwartek, 25 października 2012

Paczka od Bingo Spa

Witajcie
W poniedziałek dotarła do mnie paczka z kosmetykami od Bingo Spa, ale niestety nie miałam jak zrobić wcześniej zdjęć, więc dopiero dziś pokazuję zawartość. Na kilku blogach widziałam już, co dostały dziewczyny i muszę przyznać, że szkoda, że rzeczy się powtarzają. Choć w mojej paczce znalazł się jeden produkt, którego u dziewczyn nie widziałam.



W paczce znalazły się kolagen do ciała, serum czekoladowo miętowe do pielęgnacji ciała i maska do twarzy ze 100 % olejem winogronowym. Muszę przyznać, że pierwsze wrażenia są bardzo dobre, szczególnie biorąc pod uwagę zapach.

środa, 17 października 2012

Paznokcie z Golden Rose 330



Dziś chciałabym Wam pokazać lakier 
Golden Rose nr 330


Wysokiej jakości seria szybkoschnących lakierów do paznokci. Dzięki zawartości protein jedwabiu, lakier chroni i odżywia paznokieć. Wysokiej jakości pędzelek ułatwia aplikację. Posiada bogatą kolorystykę (12,5ml).

Produkt nie zawiera formaldehydu, toluenu, dbp i kamfory (goldenrose.pl)









Opakowanie: dosyć spore, pojemność 12,5 ml
Konsystencja: średnio-gęsta, kremowa
Krycie: na zdjęciach paznokcie pomalowane dwa razy z uwagi na bardzo jasny kolor po pierwszej warstwie
Kolor: bardzo jasny róż, pastelowy, numer 330
Cena: ok 4 zł
Dostępność: małe drogerie, sklep internetowy Golden Rose, stoiska w centrach handlowych 
Lakier ma bardzo ładnym, delikatny kolor, w sam raz na co dzień, jeśli nie mam akurat ochoty na mocny akcent na paznokciach. Jego najważniejszą zaletą jest trwałość. Nie odpryskuje, a na paznokciach pozostaje w nienaruszonym stanie ok 3-4 dni. Po tym czasie wystarczy pociągnąć delikatnie kolejną warstwę i dalej jest ok. 

poniedziałek, 15 października 2012

Balsam do ust Figs & Rouge

Witajcie

Dziś podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami odnośnie balsamu do ust Figs & Rouge, który trafił do mnie za sprawą wrześniowego Glossyboxa


Figs & Rouge to organiczny balsam do ust z miętą i wyciągiem z drzewa herbacianego. Pięknie pachnie i ochrania nawet najbardziej wrażliwą skórę ust. Można go używać także na inne przesuszone miejsca np. policzki.
Wystarczy posmarować i usta stają się w kilka chwil zdrowe i odżywione.
Zawiera tylko naturalne i certyfikowane składniki (www.wizaz.pl)

Skład: Helianthus Annuus Seed Oil, Butyrospermum ParkiiFruit  Butter, Cera Alba, Mentha Piperita Leaf Oil, Melaleuca Alternifolia Leaf Oil, Limonene*, Linalool*.
* naturalny składnik występujący w olejkach eterycznych (skład podany na opakowaniu)


Balsam zamknięty jest w metalowym pudełeczku o pojemności 8 ml. Nie wiem, jak Wam, ale mi opakowanie kojarzy się z popularną w dzieciństwie maścią na przeziębienia z Kotkiem. Balsam ma intensywny, ale przyjemny zapach mięty. Zapach może przywoływać skojarzenia z lekami na katar.

Balsam ma dosyć dziwną konsystencję. Przypomina kiślowatą zawiesinę z drobinkami. Jednak po nałożeniu na usta drobinki znikają, rozpuszczają się pod wpływem ciepła.


Balsam ma właściwości ochronne i nawilżające. Przeznaczony jest do stosowania na przesuszone i spierzchnięte usta i skórę. Jego zadaniem jest ponadto regeneracja drobnych skaleczeń, obtarć i wyprysków (informacje ze strony Ecosotique)

Stwierdzam, że balsam jest genialny. W poprzednim poście pisałam o przesuszeniu skóry na twarzy. Taki sam los spotkał moje usta, którym nic nie było w stanie pomóc. Ostatnimi czasy były przesuszone, czerwone i piekące. I co tu się oszukiwać, nie wyglądały dobrze. Figs & Rouge pomógł im wrócić do formy. Po kilku użyciach usta są nawilżone i gładkie. Balsam nadaje połysk. Usta długo są nawilżone, dzięki czemu nie ma potrzeby częstego smarowania. 

Niestety jest jeden minus. Mianowicie cena. 8 ml balsamu to koszt 19,90 zł. Jak na tak małe opakowanie i produkt, który zużyje się szybko, to dla mnie sporo. Jednak biorąc pod uwagę doskonałe działanie, być może kupię balsam ponownie.
A jak Wasze odczucia? Miałyście kiedyś Figs & Rouge?

 


piątek, 12 października 2012

Październikowe zakupy

Witajcie

Zawitałam dziś po pracy do mojej ulubionej drogerii w celu sprawdzenia czy farba Syoss Czekoladowy Brąz jest może w promocyjnej cenie. Wyszłam bez farby, ale za to z dwoma kremami: Bielenda Orzech & Bursztyn, czyli nasza rodzima wersja kremu BB oraz Ziaja Krem Bionawilżający do cery tłustej i mieszanej Biała Herbata. Kilka dni temu kupiłam jeszcze Matujący krem nawilżający Fresh & Soft z Eveline. Takie kremowe zakupy wynikły przede wszystkim z tego, że skończył mi się krem Celia. Ponadto z jakiegoś dziwnego powodu zmuszona jestem szukać kremu, który powalczy z przesuszoną skórą twarzy. Nie wiem jakiś jest powód przesuszenia, ponieważ ostatnio używałam ciągle tych samych kosmetyków, które mi dobrze służyły. Być może powodem jest przeziębienie, z którym walczę już ponad tydzień. W każdym bądź razie skóra jest sucha, ściągnięta i zdecydowanie mi się nie podoba. Może Ziaja i Eveline pomogą. 

Eveline Fresh & Soft Matujący krem nawilżający kosztował w granicach 10-13 zł.
Ziaja Krem Bionawilżający do cery tłustej i mieszanej Biała Herbata to koszt 5,59 zł
Bielenda Orzech & Bursztyn kosztował 9,99 zł.


wtorek, 9 października 2012

Październikowy GlossyBox - czy zamawiać dalej?

Witajcie
Od samego rana z niecierpliwością czekałam na kuriera i październikowe pudełeczko. I tak sobie czekałam prawie do 17. A że ciekawość wzięła górę, wcześniej zrobiłam podgląd na zawartość na innych blogach. I odczucia miałam mocno mieszane. Szczególnie, gdy przeczytałam o podejrzanej kredce do oczu. Gdy okazało się, że trafiła mi się wersja właśnie z ową kredką, bałam się że pewnie zaraz coś będzie nie tak. Ale nic złego się nie stało. Wszystkie kosmetyki są jak najbardziej trefione. A zapach balsamu Organique cudowny.Z żadnym z produktów nie miałam wcześniej do czynienia, więc chętnie przetestuję. Ale czy będę kontynuować subskrypcję? Sprawa do przemyślenia.


poniedziałek, 8 października 2012

Uwaga bubel od Oriflame

Witajcie
Dziś ku przestrodze, żeby zaoszczędzić innym takich cierpień, jakie mnie spotkały. Naprawdę rzadko pałam aż taką niechęcią do jakiegoś kosmetyku, jak w tym przypadku. Ale też rzadko coś aż tak źle wpływa na moją skórę. Ten krem miał swoje trzy szanse. I niestety wędruje do kosza. Nie polecam nikomu. Takiego pieczenia i szczypania na twarzy nie miałam chyba nigdy. Szkoda słów i głębszej recenzji na taki bubel. Mowa była o specyfiku na dzień Oriflame Optimals Skin Energy.







 Jedyny plus to konsystencja musu. No i może zapach.


Nie znam się na dokładnym czytaniu składów i nie za bardzo mam pojęcie co może mnie tak uczulać. Jedno wiem na pewno. To był najgorszy bubel, jaki miałam.

niedziela, 7 października 2012

Peeling, którego nie zamienię na żaden inny, czyli kilka słów o Yoskine

Wczoraj pisałam o poszukiwaniach idealnego płynu micelarnego, a dziś przyszła pora na kilka słów o peelingu, który stał się pozycją obowiązkową w mojej kosmetyczce. Produkt trafił do mnie w ramach wrześniowego GlossyBoxa i z miejsca stał się odkryciem, rewelacją, ulubieńcem. W tej chwili nie wyobrażam sobie bez niego pielęgnacji skóry twarzy.

Yoskine 
Mikrodermabrazja 
Szafirowy Peeling Przeciwzmarszczkowy 
Cera normalna i mieszana



DZIAŁANIE
Luksusowy preparat ze sproszkowanym Szafirem, który posiada rewelacyjne właściwości polerowania skóry poprzez powierzchniowe ścieranie martwych komórek naskórka. Dzięki temu znakomicie oczyszcza i zmniejsza rozszerzone pory, a także widocznie wygładza strukturę naskórka. Zawiera Duo-Kwas hialuronowy HMW+LMW, który wygładza zmarszczki, ujędrnia skórę i intensywnie nawilża. Sebumatrix redukuje wydzielanie serum i zwęża pory, a lipidy zbożowe zabezpieczają skórę przed wysuszaniem, ściąganiem i szorstkością. Idealnie nadaje się do mikrodermabrazji skóry. Pobudza samo regenerację komórek, co sprawia, że skóra zyskuje zdrowy koloryt i świeży, młodzieńczy wygląd.
STOSOWANIE
Raz w tygodniu nałożyć peeling na zwilżoną skórę twarzy, szyi, ramion i dekoltu. Omijając okolice oczu, delikatnie masować okrężnymi ruchami przez 1-2 minuty, po czym zmyć preparat (informacja ze strony Yoskine)



Nigdy wcześniej nie miałam peelingu, który tak fantastycznie działa na moją twarz. Stosuję produkt raz w tygodniu, zgodnie z zaleceniami producenta. Drobinki są jednocześnie delikatne i ostre. Nie podrażniają skóry. Po użyciu nie ma zaczerwienień, podrażnień. Skóra jest gładka, nawilżona, bez śladów ściągnięcia, pory są widocznie zmniejszone. Odkąd stosuję ten peeling nie mam przy nakładaniu podkładu problemu z suchymi skórkami. Wersja z GlossyBoxa ma pojemność 40 ml, natomiast standardowe opakowanie ma 75 ml i kosztuje ok 25-40 zł. Cena może i nie jest najmniejsza, ale peeling jest bardzo wydajny, co jest pewnego rodzaju rekompensatą. Dla mnie rewelacja!

sobota, 6 października 2012

Micel idealny?

Jak większość z Was od dłuższego czasu poszukuję mojego idealnego płynu micelarnego, który będzie sobie radził przede wszystkim z tuszami do rzęs. Stosowałam już różne płyny, ale ten którego obecnie używam być może zostanie ze mną na dłużej. Przynajmniej na razie wszystko na to wskazuje.

Delia Dermo System 
Micelarny płyn do demakijażu twarzy i oczu

Bezzapachowy kosmetyk o nowoczesnej formule do łagodnego i dokładnego demakijażu oraz codziennej pielęgnacji oczu, twarzy i dekoltu. Oparty na łagodnych środkach powierzchniowoczynnych wiążących nadmiar sebum, przywraca równowagę wodno-tłuszczową skóry.

Składniki aktywne
• ekstrakt z ryżu, pantenol i alantoina, dynamicznie wspomagają proces odnowy komórkowej, działają kojąco i łagodzą podrażnienia
• naturalna betaina, dzięki niezwykłym właściwościom wiązania wody, zapewnia optymalny poziom nawilżenia skóry, wpływając na poprawę jej elastyczności i jędrności. Niweluje efekt ściągnięcia skóry
Poj. 210 ml (informacja ze strony firmy Delia Cosmetics)




Dla zainteresowanych dodaję skład. I od razu zaznaczam, że dla mojej skóry ten płyn jest bardzo dobry, prawie idealny. Doskonale radzi sobie ze zmywaniem makijażu. Ja zawsze demakijaż zaczynam od chusteczek Bambino lub Babydream, a dopiero resztę, która nie zeszła zmywam płynem micelarnym. I Delia radzi sobie naprawdę dobrze z podkładem, pudrem, cieniami oraz przede wszystkim tuszem do rzęs. Nie podrażnia skóry na twarzy, nie podrażnia oczu. Skóra jest oczyszczona, ale jednocześnie nawilżona. Płyn nie przesusza skóry. Jedyną jego wadą jak dla mnie jest to, że przy zbyt dużej ilości płynu, tworzy się przy jego używaniu coś jakby piana na twarzy. Mnie to trochę drażni, ale z drugiej strony to ile płynu wyleję na wacik zależy tylko ode mnie. A do tego jest bardzo wydajny i tani. Z dostępnością bywa różnie, ja swój kupiłam w drogerii Aster. 
Jeśli nadal szukacie swojego ideału, to zachęcam do spróbowania Delii. 

piątek, 5 października 2012

Projekt denko #10

Witajcie

Dziś zebrałam się wreszcie za zrobienie zdjęć i przybywam z wrześniową porcją zużyć. W koszyczku znalazły się także trzy kosmetyki - kredki do oczu, które choć nie wykończone nie nadają się do używania.





Z kolorówki jestem najbardziej dumna. Szczególnie z różu Yves Rocher i perełek bronzujących Oriflame. Oba kosmetyki były bardzo dobre, ale miałam je tak długo, że pod koniec obawiałam się czy zdążę je zużyć przed upływem terminu ważności. Podkład Maybelline był bardzo dobrym wyborem. Ostatnio używałam go cały czas. Nie podkreślał skórek, długo się utrzymywał. Szczególnie dobrze współpracował z matującym pudrem Essence.


W kategorii pielęgnacja wszystkie przedstawione kosmetyki zasługują na uwagę. Szczególnie krem Clinique all about eyes - moje odkrycie w pielęgnacji okolic oczu. Tak gładkiej skóry pod oczami nie miałam dawno.


Wybór odcienia farby Syoss był jedną z lepszych decyzji kosmetycznych ostatnich miesięcy. Po ponad rocznym farbowaniu na blond moje włosy zdecydowanie potrzebowały czegoś nowego. 
21 zdenkowanych produktów to taki malutki krok w pozbywaniu się zaległości. A na koniec kredki, które zwyczajnie trafiły do kosza. Jedna - czarna z Avon - ze starości, a dwie z Vipery nie nadają się do użytku, gdyż są za twarde.