środa, 31 lipca 2013

Serum kolagenowe BingoSpa, czyli jak to było u mnie

Witajcie

Dziś pora na kilka słów o kosmetyku, który dostałam w ramach współpracy z BingoSpa


BingoSpa 
Serum kolagenowe - uda, pośladki, brzuch


Serum kolagenowe BingoSpa zawiera wysokowartościowe, naturalne składniki aktywne skutecznie zmniejszające objawy cellulitu na brzuchu, udach i pośladkach.
 
Kolagen - regeneruje i przywraca sprężystość wnikając w najgłębsze warstwy skóry, wygładza skórę i poprawia jej pigmentację,
Masło Shea zawiera naturalne tokoferole i kwasy tłuszczowe: palmitynowy, stearynowy, oleinowy, linolowy  oraz naturalne filtry UV o działaniu zmiękczającym, wygładzającym skórę. Dzięki właściwościom odbudowy i regeneracji komórek lipidowych masło Shea poprawia jej jędrność i elastyczność, chroni przed szkodliwym wpływem środowiska oraz neutralizuje wolne rodniki, opóźniając starzenie się skóry
L-karnityna – wzmacnia spalanie tłuszczów i zapobiega ich odkładaniu się. Przyspiesza regenerację skóry.
Zielona herbata - pobudza mikrocyrkulację krwi i limfy, ułatwia eliminację toksyn.
Producent obiecuje nam zmniejszenie objawów cellulitu, poprawę kondycji i kolorytu skóry, odżywienie, nawilżenie i wygładzenie skóry (informacje ze strony BingoSpa)




 Dla zainteresowanych i wtajemniczonych w czytanie składów:


Muszę się Wam przyznać od razu, że mam mieszane odczucia co do serum. Ale zanim poznacie moje zdanie, kilka informacji o produkcie.

Serum kolagenowe mieści się w przezroczystej butelce o pojemności 280 g. Widać ile produktu pozostało do zużycia, co ja akurat lubię. Znaczącym plusem jest również to, że serum zaopatrzone jest w wygodną pompkę, która ułatwia wydobywanie produktu, szczególnie gdy jest go już niedużo. 

Serum ma delikatny zapach, w którym szczególnie wyczuwalny jest aromat brzoskwiń. Mi ten zapach odpowiadał, ale zapewne znajdą się osoby, dla których zapach będzie zbyt intensywny, chemiczny. 

Co do konsystencji, jest dosyć rzadka, ale nie bardzo lejąca. Serum dobrze rozprowadza się na skórze i szybko wchłania, nie pozostawiając uczucia lepkości. Nie klei się do ubrań, co jest szczególnie istotne o tej porze roku.

Jeśli chodzi o działanie, muszę z czystym sumieniem przyznać, że skóra, szczególnie na udach przy regularnym stosowaniu znacznie poprawiła swój wygląd. I nie mówię tu o redukcji cellulitu, a raczej o tym, że skóra stała się delikatniejsza w dotyku, przyjemnie miękka i nawilżona. W tej kwestii serum wywiązało się z obietnic producenta, okazując się jednym z lepiej nawilżających kosmetyków. No i niestety w tym miejscu muszę wspomnieć o minusie, który zaważył na tym, że raczej nie kupię kolejnego opakowania. Otóż po dłuższym czasie stosowania skóra na nogach mnie swędziała po użyciu serum i wyglądała na przesuszoną. Przypuszczam, że to wina parafiny, ponieważ odczucia miałam takie jak po prezentacji Angel o działaniu parafiny (folia itp.)

Trzeba przyznać, że serum jest dosyć dobrym produktem, dzięki któremu możemy cieszyć się miękką, delikatną skórą. Z pewnością będzie dobrym wyborem, dla osób, które nie oczekują spektakularnych efektów w walce z cellulitem, a chcą poprawy kondycji skóry. 

Ja do serum już raczej nie wrócę, ale jeśli jesteście zainteresowane, to możecie je nabyć w sklepach stacjonarnych oraz w sklepie internetowym BingoSpa, gdzie aktualnie kosztuje 16 zł.
 
*Serdecznie dziękuję za udostępnienie kosmetyków do testowania. Jednocześnie zaznaczam, że nie ma to wpływu na moją opinię. 





poniedziałek, 29 lipca 2013

Wakacyjna kosmetyczka

Witajcie

Dziś chciałabym Wam pokazać moją wakacyjną kosmetyczkę, która pojechała ze mną w Bieszczady. Nie było tego dużo, zabrałam jedynie najpotrzebniejsze rzeczy. Okazało się, że zrobiłam bardzo dobrze ograniczając ilość zabieranych kosmetyków, chociażby z tego powodu, że przez 6 dni pobytu w okolicach Jeziora Solińskiego tuszu do rzęs użyłam słownie raz. 




Czerwoną kosmetyczkę kupiłam zupełnie przypadkowo w Biedronce na kilka dni przed wyjazdem. Kosztowała uwaga, uwaga całe 4,99 zł. Jestem z niej bardzo zadowolona. To było dobrze wydane 5 zł :) Kosmetyczka ma dwie duże komory, jest bardzo pomiestna. W mniejszej kieszonce są dodatkowe przegrudki na drobiazgi, które wykorzystałam na przechowanie patyczków kosmetycznych, plastrów i podręcznych leków.





Na zdjęciach powyżej znajdziecie prawie wszystko, co ze sobą zabrałam. Do zbiorczego zdjęcia nie załapały się jedynie płyn micelarny Be Beauty i dezodorant do stóp Fuss Wohl
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona kremem Garnier Hydra Adapt - wersja do cery mieszanej i tłustej. Jak już wspomniałam, tuszu do rzęs użyłam raz, natomiast krem bb Under Twenty nie doczekał się swojej premiery na bieszczadzkiej ziemi. Na okrągło za to eksploatowany był szampon do włosów z kawiorem i żurawiną, balsam do ciała z masłem shea o zapachu żurawiny od Organique, maska włosów z proteinami mlecznymi Kallos (w opakowaniu po balsami do ciała Pink Chiffon BBW), żel pod prysznic Wellness & Beauty, czarny pieprz i kardamon oraz oliwkowy, odżywczy, ochronny krem do rąk i paznokci Green Pharmacy.

A jak wasze wakacyjne kosmetyczki? Dużo w nich, czy mało kosmetyków?

wtorek, 2 lipca 2013

Projekt denko #17

Witajcie

Brak czasu skutecznie przeszkadza mi w pisaniu nowych postów, ale z Waszymi postami staram się być cały czas na bieżąco. Dziś natomiast z racji wolnego wieczoru i konieczności opróżnienia koszyczka z pustymi opakowaniami przychodzę do Was z czerwcowym denkiem.




BeBeauty Micelarny żel do mycia i demakijażu okazał się być naprawdę bardzo dobrym produktem, który jeszcze nie raz trafi na moją kosmetyczną półkę - zdecydowane TAK
Krem bionawilżający do cery tłustej i mieszanej z Ziaji - kolejne opakowanie i z pewnością nie ostatnie - TAK.
Próbka kremu z aloesem Santaverde - raczej ciężko coś na jego temat powiedzieć po zużyciu tak małego opakowania. W każdym bądź razie nie zniechęcił do siebie, jednak pewnie było to nasze pierwsze i ostatnie spotkanie.
Płyn micelarny BeBeauty - kolejne opakowanie zużyte a kolejne już w użyciu - za taką cenę (niecałe 5 zł) myślę, że znalazłam swój ideał - TAK.
Próbka płynu do demakijażu twarzy i oczu DR Renaud - przepiękny zapach i bardzo dobre działanie. Jeśli kiedyś go spotkam na swojej drodze, być może będzie to dłuższe spotkanie - TAK.




BeBeauty Brazylia Spa Ujędrniające masło do ciała z ekstraktem z guarany - szkoda, że jest dostępne w Biedronce tylko okazjonalnie. Bardzo dobrze się wchłania i świetnie nawilża - zdecydowane TAK. Mam nadzieję, że będzie jeszcze dostępne. 
Intensywny kremowy szampon Schauma, Krem i Olejek - co do tego szamponu mam mieszane uczucia. Początkowo wszystko było ok, jednak po dłuższym czasie stosowania zaczął obciążać włosy, które po umyciu były jednocześnie ciężkie i przetłuszczone - raczej więcej się NIE spotkamy.
Kolejne opakowanie bibułek matujących Wibo - towarzyszą mi stale. Tanie i całkiem dobre - TAK.


Mel Merio - ten flakonik kupiłam w chwili kiedy był już z Rossmanna wycofywany. I niestety nie zdążyłam go zużyć do końca, ponieważ zepsuł się atomizer. Szkoda, bo zapach naprawdę mi się podobał. 
Ziaja bloker - byłam wobec niego bardzo nieufna, a okazało się, że sprawdził się wyśmienicie - TAK.
Avon, Pur Blanca - woda i dezodorant - wracam do tego zapachu co jakiś czas. Tym razem był to prezent urodzinowy od mamy - TAK.

A jak Wam idzie zużywanie zapasów kosmetycznych? Miałyście któryś z powyższych kosmetyków?