niedziela, 2 grudnia 2012

Pomadka Tisane

Witajcie

Za oknem ciemno i zimno, aż nie chce się wychodzić spod kocyka. Dlatego z laptopem na kolanach i kubkiem gorącej herbaty przychodzę do Was z recenzją kosmetyku kultowego w blogowym świecie.


Herba Studio
Pomadka do ust Tisane
 




Tisane to wszystkim znany naturalny kosmetyk do pielęgnacji i ochrony ust. Z sukcesami konkurujący z Carmexem oraz wszelkiego rodzaju pomadkami i balsamami ochronnymi. Czy jednak udało mu się skraść moje serce? O tym kilka słów niżej.

Skuszona wieloma pozytywnymi opiniami na blogach zakupiłam Tisane w sztyfcie. Pomadka dodatkowo zapakowana była w kartonik, z którego możemy dowiedzieć się o cudownych właściwościach Tisane.




Pierwsze wrażenia po otwarciu pomadki były bardzo dobre. Mowa oczywiście o wrażeniach zapachowych i przyjemnym waniliowym aromacie. Jednak już pierwsze użycie nie przyniosło zachwytu. Owszem, waniliowy zapach i miodowy smak były wyczuwalne na ustach, jednak po nałożeniu pomadki moje usta zczerwieniały. Dlatego Tisane na jakiś czas poszedł w odstawkę. Kiedy moje usta wróciły do normalnego stanu, postanowiłam dać naszemu słynnemu towarzyszowi kolejną, ostatnią szansę.

Przy kolejnym użyciu pomadka nie spowodowała żadnych efektów ubocznych. Skóra była nawilżona, a sama pomadka dosyć długo utrzymywała się na ustach. Jednak nie zaobserwowałam spektakularnych efektów, które zachwyciłyby mnie do tego stopnia, żeby szaleńczo biec po kolejne opakowanie. Ponadto minusem jest tępa konsystencja Tisane, który mięknie dopiero w kontakcie z ustami.

Podsumowując, zapach, smak i trwałość zdecydowanie zasługują na uznanie. Jednak biorąc pod uwagę cenę (10,49 zł za sztyft, przy czym balsam w słoiczku jest większy i tańczy) oraz brak spektakularnych efektów, raczej nie spotkamy się ponownie.

Dla zainteresowanych skład.

2 komentarze:

  1. Ja tam jestem fanką Carmexa... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. mam ten w słoiczku i bardzo go lubię :) jednak zamierzam wrócić na jakiś czas do Carmex :)

    OdpowiedzUsuń